piątek, 26 października 2012

Tajne Akta Psiej Agencji

Oh yeah, była taka bajka na jetix play. Super kanał ale go już nie ma. Tzn. to ja, Amidala. Coś okropnego działo się w Pet Town że lepiej nie mówić... Dżejk i Charlie zginęli! Okrponie się czuję, to przecież moje rodzeństwo! No więc, wyruszyliśmy na akcję ratowniczą. Było nas 6: ja, Carmel, Ginny, Campus, Harry i Baljet. Strachu się najedliśmy! Gdy usłyszeliśmy o ich zaginięciu w okolicach kuchni to żołądek nam podjechał do gardła. W kuchni?!?! to całe kilometry stąd! Natychmiast wyruszyliśmy na poszukiwania; ja, Ginny i Campus poszliśmy na wschód a Harry, Bajlet i Carmel na zachód, Nie wiemy co się działo u nich, ale napiszą to w następnej notce. My zaś wam powiemy co działo się na wschodzie! No to zaczynajmy
Gdy rozdzieliliśmy się to natrafiliśmy na dwoje drzwi, jedne tak bardziej na południowy wschód a drugie na północny wschód. Nie weszliśmy w żadne, bo ujrzeliśmy kawałek poręczy na przeciwko nas, trochę poza ścianą. Ciągle się oglądaliśmy na wszystkie strony, bo gdyby ktoś nas zobaczył to nie wiem co by się stało, wolę o tym nie myśleć! Szybko wykręciłam numer do pozostałych żeby po nas przyszli. Niestety, nie mogli nas znaleźć! Campus powiedział, żebyśmy zaczekały z Ginny i nigdzie się nie ruszały. Łatwo mu tak mówić, po tym co nas spotkało! Usłyszałyśmy czyjeś kroki- to były kroki ni mniej ni więcej tylko domownika! Schowałyśmy się za szafę, nie znalazł nas. Słyszałyśmy tylko, że powiedział "a wydawało mi się że..." i dalej nie dokończył. Po chwili zobaczyłyśmy głowę Campusa i naszych kumpli. Zamurowało nas. Wszyscy byli cali mokrzy! Wyjaśnili nam, że wpadli do wanny. To nie koniec naszych przygód, ale opiszemy je w następnej notce. Pa!

czwartek, 18 października 2012

Przygoda w szpitalu

Ceść, to my! Tzn. ja, ale pisze ten kawałek w imieniu wszystkich xD
Dżizas, ale dawno nie pisaliśmy O_o Od lipca! Trzeba to nadrobić :D Dziś o przygodzie w szpitalu!
Ołkej, zaczynajmy. Aha, nie wiecie kto pisze xD No więc to ja, Tiuzdej. Oto ja: (daje fotkę z bloga naszej pani!)

Jestem unikatem, HA!
No więc, zacznijmy od wilkołaków. Nasze petki Husky czyli:
-Charlie (mały z C.A)
-Campus (duży z C.A)
-Syriusz (siedzący, niebieski, pojedyńczy)
-Boston (stojący, pojedyńczy, taki koloru wina xD)
-Dżejk (mały szczeniak z placu zabaw dla piesków )
No więc, oni poszli do lekarza aby sprawdzić, jak tam ze zdrowiem. Pielęgniarka zaczeła krzyczeć ze strachu bo odkryła KIM albo CZYM sa jej pacjenci. Natychmiast wbiegła Czarna i Dakota (a skąd one się tam wzięły?!) W chwilę później pielęgniarka została UKĄSZONA przez Dżejka.
-O BOŻE O BOŻE!-darła się Dakota-CZY MOŻNA JEJ JAKOŚ POMÓC? POLICJA, POLICJA!
-USPOKÓJ SIĘ!-wrzasnęła Czarna- Przecież i tak jej nie lubiłaś! Widzisz, to jest Ovi! Ta co się z ciebie smiałą w podstawówce!
-POLICJ...Ach..Och, faktycznie. Hehe :D
Ale niestety do rozmowy wtrącił się Morsi.
-Dżem dobry. Czy mogę wiedzieć, co tu zaszło!?
-Noo...eee..jakby to powiedzieć sarna O. Dąbrowska została zagryziona przez Dzejka K.  poczuł potrzebę...
-POTRZEBĘ???-ryknął doktor- ja ci dam potrzebę! Nasza pani teraz jest w kinie a ty tu o potrzebach gadasz?! Jazda mi stąd!
Wtedy wszyscy uciekliśmy z miejsca zdarzenia. I dalej nie wiemy co się stało więc ja wam nic nie powiem! No to na tyle ;D Papaaa